| Kategorie: Sny
Tagi: sen
03 lutego 2009, 18:39
Idę do szkoły. Nie wiem po co , ale. Szkołę już dawno skończyłem , ale po coś tam idę :)
Na miejscu moja wychowawczyni z technikum powiedziała , że mam pomóc 1 dziewczynie przy maturze. Nie miałem wyjścia i zgodziłem się. Jakimś cudem miała moje zeszyty z polskiego z okresu mojej szkoły i dała mi je żebym miał z czego podpowiadac tej dziewczynie. Mieliśmy się nie martwić o nic tylko pisać. Ja czekałem na korytarzu. Dziewczyna wychodzila co jakiś czas i wtedy jej mówiłem co i jak.
Nagle przypomniałem sobie , że kolega pisze maturę w innej klasie 2 piętra wyżej i miałem mu pomóc. Pobiegłem do niego. Najpierw czekałem na korytarzu , ale po chwili wszedłem. Egzamin był w wielkiej sali wykładowej ( takiej jak na amerykańskich filmach ) gdzie katedra jest niżej niż miejsca . Było sporo ludzi. Egzamin prowadził dyrektor. kazał mi usiąść obok kolegi i pomagać mu. Kolega pisał troche sam , trochę mu podpowiadałem. Pamiętam jedno z pytań. Chodziło o datę założenia Krakowa. Nie byliśmy pewni i napisaliśmy , że ok. 200-210 roku. ( Pierwsze oficjalne wzmianki o Krakowie pochodzą z 965 roku , ale podejrzewa się , że gród miał już spore znaczenie więc okres ten obniży się o co najmniej kilkanaście lat ). Zatem nie zgadliśmy :)
W pewnym momencie zacząłem sprawdzać mu tą pracę. Jakaś dziewczyna obok zwóciła uwagę dyrektorowi ( zakablowała ) , że pomagam koledze. Dyrektor odpowiedział coś w stylu żeby się nie interesowała bo sama zaraz może potzrebować pomocy :)
Było jeszcze parę wątków , ale nie pamiętam. Część była też sporo wymieszana i nie bardzo trzymała się kupy - jak to w snach :)
Na szczęście miałem pomagać z polskiego :). Z matmy jestem noga:(. Z polskim radzę sobie całkiem nieźle :).